aaa4 |
Wysłany: Pią 15:51, 17 Lis 2017 Temat postu: |
|
Dotarło do niego, że od dłuższej chwili wpatrywał się w bransoletkę. Potrząsnął przecząco głową.
- Nic takiego. Możemy już iść?
- Tak, oczywiście.
- No to chodźmy. - Wyjął z portfela kartę kredytową. - Pora wracać do domu. Specjalnie położył nacisk na słowo „dom". Chciał sprawdzić, w jaki sposób Virginia zareaguje.
Nie odezwała się. Wypiła resztę wina, czekając aż on podpisze rachunek.
Usiłowała zapomnieć o tym, co usłyszała w czasie kolacji. Przez całą drogę do mieszkania Ryersona zmuszała się do beztroskiego szczebiotu.
Mężczyzna odpowiadał monosylabami. Głównie jednak ponuro milczał. Na miejscu zaparkował mercedesa w podziemnym garażu. Wjechali windą na piętro. Ryerson otworzył drzwi i przepuścił Virginię przed sobą. Weszła pospiesznie do ciemnego apartamentu, zerkając ukradkiem na zaciętą twarz mężczyzny.
- Słuchaj - powiedziała cicho, gdy usłyszała trzask zamykanego zamka - powinniśmy porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
- Dużo już powiedzieliśmy - odparł, zrzucając marynarkę. - Na razie wystarczy, skoro mówimy innym językiem. Zostańmy przy tym, co nam wychodzi bez problemów. - Jednym szarpnięciem zdjął krawat.
Cofnęła się, zaniepokojona dziwnym spojrzeniem Ryersona. Zazwyczaj czytała z jego twarzy jak z otwartej książki. Właśnie to tak bardzo ceniła w ich związku. Czuła, że rozumie tego człowieka. Dzisiaj było inaczej.
- Chwileczkę - zaczęła spokojnie, choć wewnętrznie dygotała. - Ten pomysł zamieszkania razem przewraca nasz dotychczasowy układ do góry nogami. Nie miałam zielonego pojęcia, że zaproponujesz coś takiego. Musimy o tym pomówić.
Podszedł do niej blisko. Koszulę miał całkiem rozpiętą. W mroku jego rysy wydawały się jeszcze bardziej surowe niż zwykle. Chwycił ją i przyciągnął do siebie. Pocałunek był namiętny i głęboki.
Opuściła ją chęć do dyskusji.
- Chyba masz rację - szepnęła oszołomiona, gdy w końcu podniósł głowę. - Może w ten sposób potrafimy lepiej się porozumieć.
Czuła jego twarde, napięte ciało i palce, które wpiły |
|